środa, 30 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 4

Na początek macie coś ekstra od autorek :) . OFICJALNY ZWIASTUN!http://www.youtube.com/watch?v=BkGHrM8gKVY
Teraz przechodzimy do rozdziału :D .


Pociąg ruszył z cichym stukotem kół o szyny a ja osunęłam się na podłogę i wbiłam wzrok w sprzączki moich sandałków. Connor stał obok mnie i patrzył na mnie jakimś dziwnym wzrokiem, inaczej niż zwykle. Zdenerwowało mnie to. Jednym, szybkim ruchem poderwałam się z ziemi i szarpnęłam klamkę drzwi opatrzonych tabliczką z moim imieniem i nazwiskiem. Gwałtownie zatrzasnęłam je za sobą i otworzyłam okno by jeszcze raz poczuć słone powietrze.  Niestety, wyjechaliśmy już z naszego dystryktu i w powietrzu nie było ani grama soli. Nagle poczułam, że się duszę. Znów szarpnęłam klamkę i już byłam powrotem na korytarzu.
- Co ty wyprawiasz? Chcesz żeby cię wszyscy wzięli za wariatkę? – Zapytał spokojnie Connor.
Moje myśli galopowały. Wariatkę?
- Dlaczego?
- Bo miotasz się po całym pociągu, i wgapiasz w swoje buty. Tak zachowują się wariaci, Rose.
- Świetnie! - wrzasnęłam – Niech ludzie biorą mnie za wariatkę! Może ktoś będzie tak łaskawy i uśmierci mnie szybko, zamiast zadawać długą i bolesną śmierć!
- Jak ty w ogóle możesz myśleć o umieraniu?! – teraz to Connor wrzeszczał – Chyba naprawdę zwariowałaś, Rose, jeśli myślisz że dam ci zginąć!
Nie wiedziałam jak się zachować wobec takiej deklaracji. Przez chwilę stałam w miejscu, a potem, głosem zmęczonego, starego człowieka powiedziałam:
- Chodź, zaraz będzie obiad. – stał jak wryty. Moje słowa chyba nie do końca do niego dotarły więc pociągnęłam go za rękaw. Najpierw delikatnie, potem coraz mocniej. W końcu posłusznie poszedł za mną, lecz wciąż miał dość nieprzytomny wzrok.
Gdy weszliśmy do jadalni, zobaczyliśmy ogromny stół uginający się pod ciężarem jedzenia. Na ten widok Connor wyraźnie się ożywił. W Czwartym dystrykcie nigdy nie można było się najeść do syta, szczególnie jeśli się było tylko biednym dzieciakiem z sierocińca.
Wszyscy siedzieli już przy stole, gdy nagle zauważyłam że kogoś brakuje. Connor najwyraźniej też zwrócił na to uwagę, bo zapytał:
- Gdzie jest Ernie?
- Oh, on? Z pewnością zaraz przyjdzie. Lubi pojawiać się w wielkim stylu. Pewnego razu…
Ale nie było nam dane dowiedzieć się co pewnego razu zrobił nasz mentor, ponieważ klamka nagle zachrzęściła i on sam pojawił się w drzwiach.
- Oh, więc jednak jesteś? – powiedziała Fanny raczej chłodnym tonem.
- Oczywiście! Jakże mógłbym pozbawić się przyjemności zjedzenia pierwszego obiadu z naszymi tegorocznymi barankami ofiarnymi! – po tych słowach wyszczerzył do nas zęby. Ernie znany był ze swojego czarnego humoru.
Zjadłam obiad złożony z kromki chleba z masłem i kilku łyków herbaty. Więcej nie byłam w stanie przełknąć. Connor najwyraźniej poczuł się już lepiej, bo bez problemu pochłonął trzy kotlety i całą górę ziemniaczków z sosem pieczarkowym.
Gdy wszyscy skończyli jeść Ernie podszedł do dużego telewizora stojącego na stoliku pod ścianą i włączył go. Mieliśmy obejrzeć relację z dożynek w innych dystryktach. Szczególnie interesowały mnie pozostałe dwa zawodowe dystrykty, z którymi mogłabym się sprzymierzyć.
Najpierw pokazano jedynkę. Wylosowano tam szczupłą, ciemnowłosą szesnastolatkę. Wyglądała na przestraszoną, choć dość pewną siebie. Potem wybrano mocno zbudowanego siedemnastolatka który wyraźnie się cieszył że trafi na arenę.
W Dwójce zaistniała niecodzienna sytuacja, ponieważ nawet nie przeczytano nazwiska wylosowanej dziewczyny. Zaraz po wyciągnięciu karteczki zgłosiła się wysoka, wysportowana dziewczyna. Zachowywała się niezwykle bezczelnie. Co dziwne, w jej oczach nie zauważyłam tak charakterystycznej dla ochotników żądzy mordu, tylko smutek i niechęć. Wydało mi się to bardzo nie na miejscu. Mimo to pomyślałam, że mogłabym ją polubić. Potem wylosowano jakiegoś niskiego chłopaka który wyglądał na dość niezrównoważonego psychicznie.
Po relacji z Trójki pokazali nasze dożynki. Najpierw wyczytano imię jakiegoś drobnego dwunastolatka za którego zgłosił się Connor. Nagle kamera przesuwająca się po tłumie zatrzymała się na mojej przerażonej twarzy. Po kilku sekundach obraz pokazywał jednak znów Fanny która mieszała ręką w misie z imionami dziewcząt. Wiedziałam co się za chwilę stanie, i nie mogłam na to patrzeć. Wyszłam z jadalni.
 Pozostałe blogi serii: 

http://d1-56th-hunger-games.blogspot.com/
http://d2-56th-hunger-games.blogspot.com/

Chcesz poznać całą historię zawodowców? Przeczytaj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz